Każdy człowiek i każde powołanie to tajemnica. Uchylcie jej rąbka i powiedzcie coś o sobie naszym czytelnikom.
Br. Michał Wysocki: Moje powołanie jest dość późne, bo do franciszkanów wstąpiłem w wieku 29 lat. Wcześniej – licencjat z filologii angielskiej w Częstochowie, potem przerwane studia w Łodzi i praca. W tym łódzkim okresie działo się dużo trudnych dla mnie rzeczy. Przez trzy lata nie chodziłem do kościoła. Po nawróceniu trwałem w jezuickiej wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym Mocni w Duchu. Tam Pan Bóg mnie kształtował i leczył moje serce. A powołanie przyszło dość zaskakująco. Modliłem się w kościele – wtedy nie miałem pojęcia, że to kościół franciszkański – żeby Pan Bóg pokazał mi, co dalej, byłem otwarty na każdą z dróg. W tym momencie położył mi na ramieniu rękę franciszkanin i zaprosił do spowiedzi. Kiedy odmówiłem, bo wtedy jej nie potrzebowałem, odpowiedział: chodź, pogadamy. Zaproponował mi rekolekcje powołaniowe, a teraz jestem po ślubach wieczystych i święceniach diakonatu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu