Reklama

Wiara

Przeżył 95 dni na morzu, dziś mówi: "Niech wszyscy wiedzą, że Bóg jest wielki"

2025-03-28 21:31

aciprensa/zrzut ekranu YT

"Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że Bóg jest wielki. Bóg jest piękny. Bóg chce, żebyśmy wszyscy się modlili, mieli miłość w sercach, pomagali sobie nawzajem" – takie jest życzenie Máximo Napa Castro – znanego jako "Gatón" – peruwiańskiego rybaka, który nigdy nie stracił wiary, nawet kiedy utknął na morzu na 95 dni, aż w końcu został uratowany u wybrzeży Ekwadoru.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maximo przyznaje, że nigdy nie przeczytał Biblii, co teraz chce zrobić, jak tylko zdobędzie trochę pieniędzy. Teraz stracił łódź, która zapewniała mu codzienne utrzymanie.

Trochę historii

Gatón — jak nazywają go przyjaciele, ponieważ nie mógł już być „gatito”, jak nazywała go matka, gdy był mały — pochodzi z rodziny o skromnych korzeniach, która pracowała na roli, sadząc kukurydzę i bawełnę, czego po prostu nie lubił.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pewnego dnia, gdy miał 13 lat, jego ojciec powiedział mu, żeby poszedł z krewnym, który był rybakiem. I tego dnia wszystko się zmieniło.

"Uwielbiałem to. Od tamtej pory jestem zakochany w morzu. Kocham morze. Rozmawiam z morzem" – mówi, kontynuując – "ale zanim odejdę, klękam. Idę z Tobą, mój piękny Ojcze. Twoja wola, zawsze. Nigdy nie przestałem prosić [Boga], aby zabrał mnie tam i z powrotem. Nigdy, nigdy. I modliłem się za moje dzieci, za moją matkę".

Máximo mieszka obecnie w Pisco, około czterech godzin jazdy samochodem na południe od Limy, ale 7 grudnia opuścił Marconę, położoną o trzy godziny dalej na południe, miejsce, w którym rozpoczął podróż, której być może nigdy sobie nie wyobrażał.

Przejście

Zanim wyruszył w morze w wigilię święta Niepokalanego Poczęcia, Gatón zadzwonił do swojej matki i poprosił ją o błogosławieństwo.

Reklama

W ciągu pierwszych kilku dni, będąc już w odległości około 60 mil, udało mu się złowić dobry połów i napełnić siedem worków rybami, mając nadzieję zarobić na tym sporą sumę pieniędzy. 17 grudnia postanowił wrócić, ale silnik nie chciał odpalić, więc przygotował się na najgorsze, mając zapas jedzenia na miesiąc. "Boże mój" – powiedziałem. I wtedy zacząłem oszczędzać zakupy i wodę. Jednego dnia jadłem, a następnego nie - mówi.

Obserwował, jak stopniowo oddala się od celu, aż osiągnął odległość 150 mil, a gdy nadszedł Nowy Rok, skończyło mu się jedzenie. "Uklęknąłem w łodzi. Powiedziałem: Niech tak będzie… Ale wierzę w Ciebie. Przejdę przez to. Muszę zachować spokój, nie rozpaczać, po prostu zachować spokój".

W styczniu, gdy już pił deszczówkę, jego zapasy całkowicie się wyczerpały: "Nie miałem nic. Wtedy zacząłem jeść karaluchy, ale nie przestałem się modlić".

"Budziłem się modląc się. Spałem modląc się. Przez prawie dwa miesiące, myślę, że nie czułem Jego obecności. Myślałem, czy mnie opuściłeś? Dlaczego? Płakałem dużo, bo wiedziałem, w jakiej jestem sytuacji".

W lutym ponownie doświadczył obecności Pana. "Około 10 zacząłem zjadać ptaki, potem z rybą. "Powiedziałem Mu: Wiem, że przysłałeś mi tę rybę. Dziękuję Ci, Ojcze".

Mimo to nadeszły jeszcze trudniejsze dni i zaczął narzekać przed Panem, bo ryby w jego workach również się zepsuły i musiał wszystko wyrzucić. "Wyrzuciłem wszystkie swoje produkty, prawie 800 kilogramów, które miałem, ponad 30 000 soli (około 7 tysięcy dolarów)”, pieniądze, za które chciałem też kupić coś dla swojej matki.

Reklama

Już na początku marca wszystko stanęło na głowie. "Nie było już wody, nie było jedzenia, nie było deszczu. Nadszedł 11 marca. Byłem już wyczerpany, walczyłem o oddech. Położyłem się na pokładzie. Kiedy poczułem, że uderzyło coś w moją łódź. Co się stało? Ale wtedy spojrzałem i to był żółw. Niewiarygodne".

Máximo wziął żółwia, chwycił nóż, przeprosił zwierzę, rozciął je i wypił jego krew, "wtedy poczułem, że życie nadchodzi. Ale przez cały proces, przez który przechodziłem, czułem, że to On to wszystko robił”.

Ratunek

Máximo czekał w swojej łodzi, już wyczerpany, gdy nagle zobaczył helikopter i tam, jak twierdzi, zobaczył także Jezusa. "Zaczynam widzieć Wilsona (drugiego pilota). Ale kiedy widzę Wilsona w ten sposób, jest tuż obok twarzy Jezusa, patrząc na mnie" - mówi mężczyzna.

Dzień wcześniej, 10 marca, Gatón powiedział Bogu: „Wiem, że zamierzasz mnie przenieść helikopterem lub małym samolotem. A kiedy widzę helikopter… zrobiłeś to. Potem Wilson mówi do mnie: "Dlaczego tak wskazywałeś? Ponieważ chciałem, żebyś się odwrócił i go zobaczył. Jezus był tuż obok twojego policzka".

"Widziałem to wyraźnie. Widziałem biel i jej piękną twarz. I powiedziałem: Zrobiłeś to, zrobiłeś to. Ty, zrobiłeś to. Płakałem i dziękowałem... Niech wszyscy to usłyszą. Czekałem na uzdrowienie" - podzielił się emocjonalnie.

Następnie Máximo został zabrany na ekwadorski statek do połowu tuńczyków, gdzie wszyscy go dotykali i powtarzali: "to cud"; i skąd mógł nawiązać połączenie wideo, aby porozmawiać ze swoją córką i powiedzieć jej, że żyje.

Gatón mówi również, że zawsze modlił się pod koniec dnia, aby podziękować Bogu za życie i za to, że położył "na moim stole talerz jedzenia. Dziękuję Ci, Ojcze, że jesteś ze mną". Mówi też, że badania lekarskie, którym się poddał, wykazały, że wszystko jest w porządku: "Nie mam nic, nie mam cukrzycy" – twierdzi, że lekarze nie potrafią tego wyjaśnić.

Podziel się:

Oceń:

+130 -2

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Kobiecość... dar i powołanie

Świat potrzebuje naszej delikatności i wrażliwości – przekonuje Ewelina Chełstowska

Archiwum rodzinne

Świat potrzebuje naszej delikatności i wrażliwości – przekonuje Ewelina Chełstowska

Kobiecość... dar i powołanie. To misja dana nam od samego Stwórcy, którą mamy nieść światu. Przekonuje Ewelina Chełstowska.

Więcej ...

Oleśnica: Dziecko zabite w 9. miesiącu ciąży

2025-04-07 13:15

Adobe Stock

Pro-liferka, dziennikarka, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, doradca życia rodzinnego, współautorka serii podręczników do wychowania do życia w rodzinie Magdalena Guziak-Nowak opisuje wstrząsającą relację ze szpitala w Oleśnicy.

Więcej ...

Chodzi o to, żebyśmy na chwilę się zatrzymali

2025-04-14 09:47
Misterium Pasyjne w Ośnie Lubuskim w tym roku odbyło się po raz czwarty

Archiwum parafii

Misterium Pasyjne w Ośnie Lubuskim w tym roku odbyło się po raz czwarty

Wśród historycznych murów miasta, w Ośnie Lubuskim, 11 kwietnia przedstawiono Misterium Pasyjne. Wydarzenie od kilku lat jednoczy nie tylko parafię, ale także społeczność miasta.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Wielka Brytania: ks. Glas uznany za winnego, diecezja...

Kościół

Wielka Brytania: ks. Glas uznany za winnego, diecezja...

Czemu my także musimy akceptować cierpienie w naszym...

Wiara

Czemu my także musimy akceptować cierpienie w naszym...

W TV Republika debata kandydatów na prezydenta Polski

Wiadomości

W TV Republika debata kandydatów na prezydenta Polski

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Tatry: Mandaty za rozświetlenie krzyża na Giewoncie w...

Wiadomości

Tatry: Mandaty za rozświetlenie krzyża na Giewoncie w...

Dziecko we wrocławskim Oknie Życia

Niedziela Wrocławska

Dziecko we wrocławskim Oknie Życia

Oleśnica: Dziecko zabite w 9. miesiącu ciąży

Wiadomości

Oleśnica: Dziecko zabite w 9. miesiącu ciąży

Małopolskie: Podczas Mszy św. wszedł na ołtarz,...

Wiadomości

Małopolskie: Podczas Mszy św. wszedł na ołtarz,...

Dlaczego Kościół sprzeciwia się stosunkom...

Wiara

Dlaczego Kościół sprzeciwia się stosunkom...