Usunięcie wartości na rzecz relatywizmu
Dotychczasowe przedmioty obejmujące zagadnienia zdrowia i seksualności, takie jak wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ), odwoływały się do fundamentalnych wartości – podkreślając znaczenie miłości, odpowiedzialności oraz więzi rodzinnych. Ich autorzy wskazywali, że seksualność człowieka nie jest jedynie biologiczną funkcją, ale ma także głęboki wymiar emocjonalny i duchowy. Nowa edukacja zdrowotna odchodzi od tego podejścia, promując narrację całkowitej swobody wyboru i oderwania seksualności od jakiejkolwiek normatywnej struktury.
W nowej podstawie programowej kluczowe miejsce zajmuje subiektywizm – uczeń ma sam decydować, co jest dla niego dobre, bez odwoływania się do uniwersalnych wartości czy konsekwencji społecznych. Według ministerstwa, najważniejsza jest „świadoma zgoda”, co prowadzi do niepokojących wniosków. Czy nastolatek w wieku 14-15 lat jest w stanie podjąć w pełni świadomą decyzję o rozpoczęciu współżycia? Czy szkoła powinna wchodzić w rolę autorytetu moralnego, który relatywizuje kwestię seksualności i jej konsekwencji?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niepokojące zmiany i pozorne konsultacje społeczne
Reklama
Jednym z głównych zarzutów wobec nowych przedmiotów jest sposób ich wprowadzania. MEN niemal całkowicie pominęło szerokie konsultacje społeczne, ograniczając je do minimum. Zlekceważono głos organizacji rodzicielskich, ekspertów o konserwatywnych poglądach oraz przedstawicieli Kościoła. Co więcej, edukacja zdrowotna ma być przedmiotem obowiązkowym – niezależnie od przekonań rodziców czy wartości, jakie chcą przekazać swoim dzieciom.
To oznacza, że nawet szkoły katolickie i prywatne nie będą mogły uniknąć wdrażania nowej podstawy programowej. Rodzicom de facto odebrano możliwość decydowania o wychowaniu swoich dzieci w sferze seksualności. Jest to jaskrawe naruszenie konstytucyjnego prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
Ideologia zamiast rzetelnej edukacji
Koordynatorem zespołu opracowującego podstawę programową dla edukacji zdrowotnej jest prof. Zbigniew Izdebski, znany ze swoich liberalnych poglądów na seksualność i relacje międzyludzkie. Treści proponowane w ramach nowego przedmiotu nie tylko promują podejście skrajnie relatywistyczne, ale też całkowicie pomijają wartość tradycyjnej rodziny. Zamiast tego młodzież uczy się o „różnorodnych modelach rodziny” i możliwości wyboru własnej płci, jakby była to kwestia decyzji, a nie biologii.
Co więcej, podręczniki będą przedstawiać aborcję jako „zabieg medyczny służący ochronie zdrowia kobiety”, bez odniesienia do moralnych i etycznych konsekwencji tego czynu. W taki sposób MEN forsuje jednostronną wizję świata, w której podstawowe wartości, takie jak trwałość małżeństwa czy odpowiedzialność rodzicielska, zostają zastąpione ideologią indywidualizmu i dowolności.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zamiast wspierać rodziców w wychowaniu dzieci, próbuje ich zastąpić. Reforma nie opiera się na obiektywnej wiedzy medycznej czy pedagogicznej, ale na ideologicznych założeniach, które mogą prowadzić do demoralizacji młodzieży. Zamiast rzetelnej edukacji zdrowotnej, uczniowie otrzymają przekaz, który może osłabić naturalne bariery przed wczesnym podejmowaniem ryzykownych zachowań.